A uszyłam sobie na próbę, a co.
Torebki filcowe w sprzedaży tanie nie są, to raz. A dwa- chciałam sprawdzić czy moja maszyna poradzi sobie z takim materiałem i jak sprawuje się filc w użytkowaniu.
Kupiłam gruby (4 mm) filc techniczny, impregnowany z jednej strony w kolorze ciemnego grafitu.
Nooo...lekko nie było. Mój wysłużony, dzielny, stary Łucznik ( niedawno naliczyłam mu 27 lat!) lekko jęczał, szczególnie ,,na zakrętach,, trzeba było zwalniać do ręcznego obracania kółkiem, igły strzelały jedna za drugą...
Ale zmęczyłam pierwszą torebkę.
Z następną poszło znacznie szybciej.
Obie są uszyte wg. mojego pomysłu i projektu, niedoskonałego - wymaga paru poprawek, np. konieczna jest jak to w każdej torebce kieszonka wewnątrz, najlepiej zamykana na zamek.
No ale jak ktoś jest w gorącej wodzie kompany i musi wszystko robić szybko, jak najszybciej żeby zobaczyć efekty- to z czegoś trzeba zrezygnować.
Po prostu szyjąc pierwsze egzemplarze stwierdziłam beztrosko, iż kieszonka to przecież szczegół oraz żadna filozofia i WIEM, że w następnych torebkach być musi. I będzie.
Torebkę z fioletową kratką przeznaczyłam dla siebie w celu przetestowania wyrobu.
Nosi się świetnie, wygląda fajnie, jest dość pojemna. Oczywiście jedyną wadą, jak to było do przewidzenia i to dość upired..wą jest brak kieszonki w środku :)))
No i jeszcze okazuje się, że tył torebki (po dość długim wprawdzie czasie), ale lekko się ,,mechaci,,.
To oczywiście niewielki problem, bo wystarczy poddać torebkę goleniu i po sprawie - wygląda jak nowa.
Powiem, że nie bardzo miałam pojęcie jaki rodzaj filcu wybrać, poczytałam tu i ówdzie i tyle.
Może któraś z Was ma więcej doświadczenia z tym materiałem?
Mam w głowie kilka pomysłów na mniejsze i większe torebki i przymierzam się do realizacji tych projektów.