sobota, 15 czerwca 2013

Świeże babki z biszkoptem w tle.


Mam ,,świeże" babeczki. Oto one:

,,Lato"

,,Szafirowy ogród"


,,Złoty kapelusz"


,,Motyle"


Pisałam już wcześniej, że  nazbierało mi się zaległości oraz innych ,,powinności" blogowych.
Dlatego będę dozować wiadomości. Na początek:
otóż szczęście znowu mi dopisało podczas losowania i tak oto stałam się posiadaczką 
ślicznych kropek, tasiemek oraz metalowej puszki .


które to przyleciały do mnie z bloga:


Zapraszam do odwiedzenia tego miejsca, gdzie do obejrzenia znajdziecie cudowne, przeróżne ,,szyjątka".
Moje kropki jeszcze leżą i czekają na pomysł, a przede wszystkim na mój czas.
Może uszyję coś podobnego. Bardzo mi się podoba, no i oczywiście przyda się jak najbardziej podczas moich szaleństw w kuchni. Czasem wpadam na nagły pomysł, ze jednak coś upichcę, nieczęsto bo nie często ale jednak czasem się to zdarza.
Ostatnio nawet upiekłam ciasto, he he...W środku tygodnia, i to bez okazji! Tzn. okazja jakby była tylko nie z tych , że świętujemy coś, albo kogoś gościmy.
 Trzeba było zużyć jaja wiejskie w liczbie 10 sztuk, gdyż nie było na nie ani chętnych, ani pomysłu na inne ich wykorzystanie. A miałam podejrzenie, że jeśli jeszcze trochę poleżą, to coś się z nich wykluje i zacznie ćwierkać...
I tak przy okazji- nie mogę się nadziwić jednej rzeczy. Jak to jest?....
Kiedy zabieram się do takiego nieplanowanego ciasta, robię wszystko ,,na odpier...l", bo czasu nie mam przecież, a że nie spodziewam się gości to mi specjalnie jakoś nie zależy  jak wyjdzie i czy w ogóle wyjdzie. Sypię składniki niemal na oko, ucieram zdecydowanie za krótko,...,,4 łyżki oleju''...kto by tam łyżkę brudził- leję z butelki. Po drodze stwierdzam, że nie mam proszku do pieczenia, więc znajduję na dnie szuflady jakieś wymięte stare torebki z resztkami specyfiku, pewnie będzie za mało, pewnie już wywietrzał, może nawet jest przeterminowany...?  ale przecież mi nie zależy za bardzo...kto by to sprawdzał...piekarnik się przecież już grzeje....
Wylewam płynny biszkopt do formy, po drodze widzę grudki mąki (kto by się bawił w przesiewanie), wrzucam na wierzch truskawki.  Dobrze,że chociaż ogonki poobrywałam...No i opłukane były....
Oczywiście ciasto było za rzadkie, wiec zanim wstawiłam do piekarnika wszystkie już były na dnie.
Co tam, najwyżej ciasto będzie ,,do góry nogami"- czyli, że spód będzie wierzchem, i odwrotnie, wiadomo.
No to wstawiam do piekarnika. Biorę się za zmywanie i uprzątnięcie pobojowiska. Po 10 minutach zauważam, że nie podkręciłam temperatury. O żesz...! Ale co tam, przecież mi nie zależy specjalnie...
Po kolejnych 10 minutach w kuchni zaczyna pachnieć tak, że stwierdzam już na sto procent, iż jaja nie były nieświeże. Pachnie jak z najlepszej cukierni, słowo daję. 
Jeszcze 5 minut i wciągam mój wypiek . Piękny. Pachnący, żółciutki jakby ktoś kurkumy dosypał. I WYSOKI jak nigdy. Szczególnie jak mi zależy i staram się jak nie wiem co- nie wyrośnie taki. Albo opadnie na środku, albo się podpali od spodu. Albo przypali z wierzchu.
Ale ten...nie...ten jest IDEALNY.
Ściślej mówiąc to był. Wykończyliśmy go w dwa dni. 
Zostało tylko wspomnienie....



13 komentarzy:

  1. A bo to tak zawsze jest. Masz, kiedy nie chcesz albo kiedy Ci nie zalezy. Chyba w przyszlosci musisz sie wlasnie tego trzymac, wmawiac sobie i calemu swiatu, ze ciasto w ogole nie jest Ci do szczescia potrzebne i kichasz na nie oraz niech sobie wyjdzie zakalec.
    Wtedy masz ideal jak w banku!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawe te kobity z kapeluszami... z jednej strony kolorowe a z drugiej mroczne....

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękne babki. Ale faktycznie - czerwona filiżanka ma racje .... kolorowe ,ale smutne.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgrabne babeczki w kapeluszach, ale chyba nie z naszego świata, one na pewno ciast nie pieką:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Motyle fantastycznie pomarańczowe, jak małe słońca :) Zresztą wszystkie "babki" jak zawsze cudne :)
    A z ciastem tak zawsze, ja robiłam wczoraj biszkopt na tort urodzinowy dla mojego kochanego potomka i oczywiście nie urósł, bo miał być piękny i duży. Ale nadrobiłam kremem w środku i wszyscy byli zachwyceni, że jest więcej kremu niż ciasta, czyli nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.

    OdpowiedzUsuń
  6. Beatko sama przyjemność patrzeć...
    Co do metody produkowania idealnych ciast - potwierdzam - mam tak samo :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Babeczki cuudne, tym bardziej, że w kapeluszach. Ja jestem kapelusiara.Piekne. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. hehe.. no tak to jest.. jak sie bardzo chce, to zwykle coś klapnie.. ;)

    Ale motyyyle cudooowne!!!

    OdpowiedzUsuń
  9. Babeczki na medal! Nie potrafiłabym wybrać jednej, tak mi się wszystkie podobają :)
    Zaś co do ciasta, to nerwy mam, że nawet nie pokazałaś wypieku, tylko apetytu narobiłaś : ( wrrrr

    OdpowiedzUsuń
  10. Piękne obrazy, pełne magii. Zachwycające, nie wiem który najbardziej mi się podoba a to rzadko mi się zdarza.

    Pozdrawiam
    Ania

    OdpowiedzUsuń
  11. Wszystkie te babeczki są śliczne, nie wiem, która podoba mi się najbardziej... :). Chyba zostanę u Ciebie... :).

    OdpowiedzUsuń
  12. Damy takie Twoje - a że fanką jestem to nie będę typowała.
    Co do ciast - tak to jest właśnie...

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze.
Z góry przepraszam bo nie zawsze wystarcza mi czasu żeby na nie odpowiedzieć. Ale zapewniam,że wszystkie czytam uważnie.