Wczoraj chciałam uszyć lalę.
Szło dobrze ale ostatecznie poniosłam klęskę. Stwierdzam, że nie potrafię szyć. Pokonana, zła i z poczuciem totalnej klęski wróciłam potulnie do malowania...
Na początek oczywiście anioł (znowu się skończyły, a klient- wiadomo- nasz pannnnnn...). Anioł ma minę skwaszoną i skrzywioną jak ja dzisiaj. Dla niepoznaki nazwałam go ,,Jesienny smutek,,. He he...
Potem powstały kwiatuszki- ,,Malwy,,
I jeszcze jeden ,,Anioł w złocie,, namalowany kilka dni temu.
Zacząć następny obrazek...? Może zacznę... ale odarta z nieudanej sukienki lalka nie daje mi spokoju. No bo jak tak- golutka..., rączki osobno..., bez włosków...Przecież się nie poddam...
Idę zatem walczyć dalej! Może dziś będzie lepiej...
walcz, walcz i coś czuję, znając Twój profesjonalizm że wyjdzie bosko, tak samo jak te akwarele:)
OdpowiedzUsuńJa też się w końcu przemogłam i namalowałam 3 tła. Szczerze, to nawet teraz nie wierze, że w końcu coś zrobiłam innego niż marudzenie, że nie mam na nic siły :)
Anioły piękne:)
OdpowiedzUsuńJa bym jednak chętnie zobaczyła tę lalę:)
Walcz, walcz! Może potrzebujesz porady?
OdpowiedzUsuńTwoje Anioły są zniewalające...
Niezadowolony ten anioł niezadowolony.
OdpowiedzUsuńWidać wyraźnie :-)
Walcz, walcz. Nie poddawaj się. Jak potrzebujesz pomocy, pisz- pomogę w miarę swoich umiejętności. Obrazy fantastyczne.
OdpowiedzUsuńJak to mawiali starożytni górale: jak się nie wywrócis, to się nie naucys. Będzie dobrze, tylko trzeba próbować i się nie poddawać. A anioły śliczne, malwy też. Trzymamy kciuki i jednak czekamy na lalę :-)
OdpowiedzUsuń