Pierwsze koty za płoty- czyli pierwsze koślawe pomysły na tegoroczne pisanki.
Wcześnie zaczynam, podobno jestem pierwsza z tymi jajami...Ale - po pierwsze zawsze w styczniu zaczynam zbierać wydmuszki. W związku z czym zużycie i spożycie jajek w moim domu wyraźnie wzrasta, a poziom cholesterolu oscyluje niebezpiecznie gdzieś w górnych granicach normy.
Po drugie- moja inwencja i pomysłowość na początku sięga poziomu przedszkolaka. Rozkręcam się powoli a najlepsze pomysły zawsze przychodzą na koniec ,,produkcji,,.
Dlatego mam nadzieję, że każda następna seria pisanek będzie lepsza.
A tym czasem mam to co mam:
Cudne. To ostatnie to decoupage?
OdpowiedzUsuńTak. Ostatnie to decoupage na styropianowym jajku.
UsuńPiękne , naprawdę piękne.
OdpowiedzUsuńTakie mieć jajka w koszyczku...:-)
Śliczności :-) Pomału też bierzemy się za pisanki i klimaty Wielkanocne. Czasu, wbrew pozorom, nie tak dużo... Pozdrawiamy i pozwalamy sobie rozgościć się na dłużej... Bo bardzo ciekawe rzeczy można tu zobaczyć.
OdpowiedzUsuńZapraszam jak najczęściej, jest mi bardzo miło :).
UsuńA czasu do Wielkanocy rzeczywiście malutko, właśnie wczoraj uświadomiono mnie,ze Święta w tym roku są tak wcześnie!
jestem pokonana:) w styczniu jajka, ale co tam :) Fajnie i odważnie, ja powoli zbieram wszystkie ozdoby bożonarodzeniowe w mieszkaniu i chowam do pudełek, a jajami zajmę się za jakieś..... hmmm nawet nei wiem kiedy :)
OdpowiedzUsuńU mnie jeszcze choinka stoi ale tylko dlatego,że nie chce mi się zabierać za rozbieranie. Zresztą- niech stoi - właśnie do nas wróciła zima. Sypie, dmucha, zamiata i zawiewa!
UsuńMnie przedstawione jaja kojarzą się z karnawałem i zimą, błyszczące, złote i z bielą (oprócz tego ostatniego w kwiatki), mogłyby nawet powisieć na choince:)))
OdpowiedzUsuńNo wiesz???? Na choince!!! To ja o wiośnie i koszyczku myślałam a co wyszło...? Może faktycznie za wcześnie zabrałam się za te jajka, ciężko przestawić się na inny temat tak szybko. Hmmm...następna partia będzie na bank typowo wiosenna!
UsuńBardzo mi się podobają, szczególnie techniki: ni to wydrapywanki ni to decu. Nie mogę się doszukać. To braktowe też super.
OdpowiedzUsuńU mnie spożycie dużo gorsze. Ja dwa na miesiąc albo mniej (najwyżej przepiórcze) mąż 2 na tydzień, rytualnie co sobota.
Z tym spożyciem jaj to oczywiście trochę ściemniam...Ale jeśli tylko w kuchni do czegoś tam potrzebne są całe jajka to obowiązkowo dmucham...:Choć zdarza mi się też działanie z ,,premedytacją,, na potrzeby sztuki ...np. robię naleśniki albo olet. Najlepiej jest jak mój syn przyjedzie- wtedy jajecznica z 10 jaj obowiązkowa! Lubi i już. A że mamy jajka ,,prawdziwe,, wiejskie...to sama wiesz...
UsuńCzarno białe super wyglądają. Zawsze ktoś musi być pierwszy więc dlaczego nie Ty.
OdpowiedzUsuńZresztą jak dla mnie bez znaczenia kiedy zaczyna się super dzieło tworzyć, a te pisanki na takowe mi wyglądają. Nie wspominając o aniołach bo one mnie po prostu powaliły i brakło mi słów.
Pozdrawiam
Witaj. Dzięki za odwiedziny.:)
OdpowiedzUsuńCo do czarnych pisanek- wyszło jak wyszło, choć miały wyglądać inaczej. Ale nie od dziś wiadomo, że teoria teorią a dopiero praktyka pokazuje co naprawdę są warte nasze pomysły. Ostatecznie wyszło inaczej ale też całkiem nie źle.
Pozdrawiam. na pewno do Ciebie zajrzę:)