W temacie akwarelek u mnie ciąg dalszy dorodnych babek.
Chciałam wczoraj namalować Zimę ( babkę o imieniu Zima) ale wyszło mi nic. Rzuciłam nie skończywszy, jeszcze się zastanawiam czy coś z nią zrobić ale raczej wyląduje w koszu. Właściwa Pani Zima poczuła się chyba tym faktem urażona i właśnie pokazuje na co ją stać. Zasypała śniegiem i sypie nadal. Nie powiem- taka ilość białego puchu potrafi utrudnić życie człowiekowi za to pięknie jest jak w ruskiej bajce.
O urokach i utrudnieniach w związku z powyższym będzie jutro.
Dziś zaś najnowsze, dorodne i świeżutkie babki.
W zastępstwie tłustych pączków na tłusty czwartek, ponieważ i gdyż u nas pączków dziś NIET, czyli że nie było bo zapomnieliśmy.Jak to możliwe? Zwyczajnie. Nigdzie dziś nie byłam, przy malowaniu słuchałam sobie Agaty Christie dopiero po południu w jakichś wiadomościach usłyszałam że wszyscy kupują tradycji czyniąc zadość. Pewnie - dobra gospodyni tudzież perfekcyjna pani domu raz -dwa zabrałaby się za robotę i w godzinkę albo i nawet krócej nasmażyłaby nadzianych różą pąków czy innego chrustu. Ale, że ze mnie ani jedno ani drugie, za to leń nieprzeciętny jeśli chodzi o gary i kuchnię- pączków jak nie było tak nie ma.
Kupię jutro :)))
A oto moje dzisiejsze babeczki:
...Mimozami...,,Jesień,,...się zaczyna...
złotawa, krucha i miła...
,,Wstążka,,
Wczoraj obraziwszy się na akwarele wzięłam się z hurtowe bielenie. Wszystko co mi wpadło w ręce poszło na biało- 12 wydmuszek, dwie ramki na zdjęcia, jedna ramka lusterka, kafelki z przeznaczeniem na podstawki, doniczka i pęknięty dzbanuszek na mleko koloru niebieskiego (już nie)...
Wszystko zaczęte i znowu odłożone na dogodną chwilę.
Finału doczekały się tylko trzy podkładki ze sklejki, które miały posłużyć do pierwszych prób transferu.
Oczywiście jak blondynka, przy drukowaniu etykiety zapomniałam o odbiciu lustrzanym dlatego środek wzoru jest zamalowany, he he.. reszta napisów jest na tyle niewyraźna, że nie widać iż są ,,od tyłu,,.
Transfer na materiał niestety schrzaniłam. Chyba za dużo rozpuszczalnika.
Ale będę próbować dalej, może następnym razem wyjdzie lepiej. Chciałabym ozdobić transferami poduszki lniane. Może macie doświadczenia w tej kwestii? Mam na myśli transfer przy użyciu nitro.
Przypominam, że trwa
Chętnych do zdobycia obrazka z Aniołką oraz kilku drobiazgów zapraszam do udziału w zabawie.
Jak ja mam Ci pomoc, skoro nawet nie wiem, o czym do mnie rozmawiasz. Jakies transfery, bajery, lustrzane odbicia literek. Po jakiemu to?
OdpowiedzUsuńCo nie znaczy, ze efekty tych czarow-marow nie sa piekne. Przeciwnie, jestem zachwycona. Szczegolnie tymi kobitkami.
Śliczne akwarelki :-)
OdpowiedzUsuńJakie candy, o żesz coś przegapiłam ?? wrrrr...
Ja się zastanawiam kiedy Ty to wszystko robisz. Czy Twoja doba ma więcej niż 24 godz.?
OdpowiedzUsuńPiękne!
Pozdrawiam.
Matuchno Kochana, jak to możliwe, że Twoje akwarele powstają w tak szybkim tempie !!!!!!!!!!!!!! Są cudowne! Nie pasuje mi do nich jedynie piosenka, jakie tam mimozami. Kiedy tylko na nie spojrzę ciśnie mi się na usta "wesoły kapelusz" Czesia Mozila.
OdpowiedzUsuńCo do transferu na tkaninie to i owszem, doświadczenie takowe posiadam. Spójrz w mojej zakładce DLA DOMU. Tylko ja nie pracuję z tym świństwem nitro, tylko z pachnącym Citro. Ale przypuszczam, ze w obu przypadkach największe znaczenie ma wydruk, nie każdy się nadaje.
Piękne te kobitki. O transferze, to nawet słyszałam...ale gotówki ;) Podkładki, czy od przodu, czy od tyłu?...i tak są rewelacyjne.
OdpowiedzUsuńPiękne babki. Wstążka łał.
OdpowiedzUsuńJeżeli chodzi o nitro to bardzo ważna jest tkanina. Musi być dość "zbita". Jeżeli będzie luźno tkana transfer nie wyjdzie. Mi na lnie wychodziły fajnie. Za to surówka bawełniana poniosła klęskę. Im gęściej tkana tkanina tym lepiej. No i oczywiście wydruk z laserówki lub ksero. Wydruk z drukarki atramentowej się rozmyje.
Śliczne są Twoje babeczki. Bardzo mi się podobają.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńKobitki znowu cudne a doświadczenia moje z nitro sa .....beznadziejne. Owszem transfer na drewno- super ale materiał to porażka. teraz gdzieś doczytalam, że trzeba mieć jeszcze utrwalacz ;_)
OdpowiedzUsuńKobitki jak zwykle niezwykle ponętne,no i mnie się taki "rozmazany" transfer bardzo podoba:)A w temacie pytający doświadczenie mam zerowe:)
OdpowiedzUsuńJa nie mam pączkowego problemu, bo ich nie cierpię. Mąż sam o siebie zadbał.
OdpowiedzUsuńDzisiaj w Twoich kobitkach akwarelowych dopatrzyłam się Kapelusznika z Alicji w krainie czarów. Ta ze wstążką cudowna.
W transferach nie pomogę, dziękuję jednak za pomoc od Ciebie.
Ja też dopiero dzisiaj zjadłam pączka... :) Z nitro poległam, teraz z citrą muszę spróbować :) Piękne akwarelki!
OdpowiedzUsuńTwoja jesień jest naprawdę piękna. Mam wrażanie,że co nowe dzieło to piękniejsze!
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o pączki, to zawsze można skosztować. Ja mam za to przesyt, pomimo tego, że staram się ograniczać wchłanianie tłuszczy. Mama napiekła, ciocia i jeszcze w pracy było ich pod dostatkiem.Pozdrawiam .Dorota
Ta pierwsza kobietka bardzo mi się podoba:)
OdpowiedzUsuńA tabliczki wyglądają świetnie.
no proszę jakie piękne efekty Twoich czarów...
OdpowiedzUsuń