Przede wszystkim czasu.
Albo raczej chęci w pierwszej kolejności.
I motywacji też...
A to, że coś MUSZĘ nie robi na mnie kompletnie żadnego, nawet najmniejszego wrażenia.
Pięknie.
Ciekawe czym to się skończy.
W ogólnej niemocy łażę z kąta w kąt, udając że coś robię.
Puszczam czas przez palce.
Odwiedzam Wasze blogi.
Odrywam myśli.
Co z tego, że się wali...wszystkiego nie udźwignę.
To już wiem.
Spróbuje zastosować się do tego co powtarza mi w takich sytuacjach mój Osobisty Asystent:
,,...Róbmy swoje..."
...może to coś da, kto wie...jak śpiewał Młynarski.
Tylko żeby mi się tak choć w połowie zachciało, jak mi się nie chce...
Dziękuję, że mnie odwiedzacie.
Będę musiała kopnąć się sama w tyłek porządnie, bo zaległości narobiłam sobie na blogu, że aż wstyd...
To minie Beatko :)...jak każde zło :)
OdpowiedzUsuńW końcu ta wiosna przyjdzie i odpalimy wszyscy :)
No ja myślę...Bo jeszcze trochę to naprawdę mi chyba ,,odwali"
UsuńPozdrawiam
Oj tam zaraz!
OdpowiedzUsuńZrob sobie dzien spa i zaraz Ci sie polepszy. Jakies maseczki, zapachy, kapiele, moze najukochanszy zechce zrobic Ci masazyk?
Olej na jeden dzien robote, a checi same wroca.
Trzym sie cieplo! Wiosna w natarciu :)))
Oj, Panterko...Spa - fajny pomysł, tylko nie potrafię oddać się relaksowi wiedząc, że zawalone zamówienie czeka...nic tak nie poprawiłoby mi humoru jak jakaś zaczarowana różdżka, co to namaluje za mnie anioły, umyje okna, upierze firanki, posprząta w domu a mi jeszcze odejmie choć z 5 lat z twarzy i jakieś 10 kg z ukochanego ciała...
UsuńA po nocy przychodzi dzień...pamiętaj, będzie dobrze, będzie lepiej.spokojnie, powoli i głowa do góry.Wierze, że Ci się uda....Trzymam za Ciebie
OdpowiedzUsuńWiem...dziękuję z a wsparcie
UsuńCzasami tak bywa ...:-)
OdpowiedzUsuńOstatnio u mnie za często i za długo
UsuńUściski! I niech Ci słonko cieplej zaświeci! Za mną chodzi od paru dni to: https://www.youtube.com/watch?v=QfVnKsz4lm0&list=PL3A78E1ADBCF121B9 i mam nadzieję, że jakoś to będzie :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDzięki, pewnie że jakoś to będzie... Jak mówią: ,,jeszcze tak nie było, zeby JAKOŚ nie było"
UsuńByle do wiosny.
OdpowiedzUsuńNadstaw tyłek:)
Pozdrawiam. Ola
Zaczynam wątpić już w nadejście wiosny.
UsuńUwaga- wypinam tyłek, kop!
Daję ci kopniaka kolejnego! Ale olej to! To co, że Ci się nie chce. Mi się chciało, a nie wyszło. To jeszcze gorzej.
OdpowiedzUsuńNa drugi półd....ek!
UsuńTeraz to musi pomóc!
Trzymaj się i odpuść sobie odrobinę. Dziewczynki dobrze radzą. Myślenie ciągłe o tym co niezrobione jeszcze bardziej nakręca. Ja powoli osttanio wychodzę z dołka robiąc listy - od rzeczy najpilniejszych zaczynam. I staram się tylko na jednej rzeczy na raz skupiać. W ogóle zainteresowałam się ideą Mindfulness. Mam nadzieję, że mi pomoże.
OdpowiedzUsuńCałusy i uściski!
Hm...troszkę poczytałam o tym. I powiem jedno- ma to oczywisty sens. I niby takie proste....
UsuńDziękuję i pozdrawiam
"Nie bój się nic nie robić" Agnieszki Chrzanowskiej( http://www.youtube.com/watch?v=7DS56ZIk6pw )czasem sobie nucę w myślach, żeby nie wystraszyć otoczenia swoim głosem, wprawdzie leń mnie nie opuszcza, ale trochę czuję się usprawiedliwiona:)
OdpowiedzUsuńNie zawsze można sobie pozwolić na nic nie robienie. Ale rzeczywiście też wszystkiego nie da się przeskoczyć, i w efekcie trzeba trochę ,,odpuścić"
Usuńczytam co napisałaś i muszę ze smutkiem przyznać, że mam tak samo, a w dodatku im bardziej muszę tym bardziej mi się nie chce - zatem kopa musimy sobie dać nawzajem ;P
OdpowiedzUsuńJa już przyjęłam na tyłek dwa kopy :)
UsuńPomogło, ale oprócz ,,dopingu" bardziej potrzebuję chyba jednak zatrzymać się na chwil i ogarnąć myśli. Mam mętlik w głowie i najpierw muszę poukładać sobie wszystko zeby znowu ruszyć...jeśli nie z kopyta, to przynajmniej powoli ale do przodu. Bo jak na razie to ,,tuptam" w miejscu.
Zacznij od tego, to cytat mojej bardzo mądrej córki: "musisz tylko umrzeć, wszystko inne to kwestia Twoich wyborów" . Po latach nauczyłam się doceniać tą mądrość.
OdpowiedzUsuńBrudne okna nie robią na mnie wrażenia, wystarczy przymrużyć oczy. Też myłam je przez wiele lat, bo myślałam, że bez tego nie przeżyję świat, a dzisiaj umył je mój stary, bo bardzo chciał i później walczył z szybami bo przymarzło.
Twój asystent ma świętą rację, bo życie uczy swoje.
Właśnie tak sobie z moim asystentem pomyślałam o Nałęczowie, że dawno nie byliśmy a tak go lubimy za święty spokój i błogostan, który w nim odnajdujemy.
Ja natomiast pomyślałam o Tobie.
Życzę spokoju ducha i trzymam kciuki.
Pozdrówki.
Bardzo mądre zdanie. Własnie chyba ,,umarłam" i doszłam do sedna.
UsuńPrzed chwilą skończyłam posta, zaraz go publikuję- coś mi już się poukładało w głowie.
A do Nałęczowa, rzecz jasna zapraszam. Na razie ja tu błogostanu nie widzę...zbyt szaro i ponuro, i jeszcze śnieżnie. Ale kiedy Lipowa zacznie się zielenić....nawet ja dostrzegam uroki tego miasta.
Tak sobie myślę, że najładniejszy jest Nałęczów na wiosnę i jesienią. Ale ja tutejsza więc ,,paczę" inaczej...
Pozdrawiam